Forum Opowiadań Fantastych
Witam na stronie poświęconej opowiadaniom.

FAQ Użytkownicy Grupy Galerie Rejestracja Zaloguj
Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości Szukaj

kryminał

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Opowiadań Fantastych Strona Główna -> Wracaj na Ziemię
Autor Wiadomość
śledź
Papa Smerf.



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:31, 01 Mar 2007    Temat postu: kryminał

Tu będę dawała kolejne części kryminału. To ułatwienie dla nowych użytkowników, żeby mieli wszystkie częsci w całości. komentarze prosze podawać w temacie wcielenie. Nie chce tu widzieć żadnych komenów!!


[Mev] TUTAJ PROSZĘ NIE WSTAWIAĆ KOMENTARZY! WSZYSTKIE OSOBY KTÓRE TO ZROBIĄ DOSTANĄ WARNA I ICH POST ZOSTANIE SKIEROWANY DO KOSZA. SWOJE KOMENTARZE PROSZĘ KIEROWAĆ DO TEMATU DRUGIEGO. CZEMU? BO ROBIŁ SIĘ NIEPOTRZEBNY SYF.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
śledź
Papa Smerf.



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:31, 01 Mar 2007    Temat postu:

…Szła nie oglądając się za siebie. Skręciła w najciemniejszą alejkę miasta, gdzie żadne światło latarni nie docierało. Tu czuła się jak w domu. Szła szybkim marszem, trzymając w rękach czarną szkatułkę. Musiała się schronić, musiała ją schronić, uciec przed tym typem, który szedł cały czas za nią. Dlatego znowu skręciła. W końcu po paru zmianach kierunków straciła orientacje w terenie. Zazwyczaj znała te wszystkie czarne uliczki, przecież tu się urodzila. Ta dzielnica ją wychowala. To właśnie ta dzielnica uwierzyła w swoje dziecko i powierzyła jej tajemnicę, która teraz spoczywała w czarnej szkatułce. Czuła, że jej misja dobiega końca. Nagle przystanęła. Co do końca to się nie pomyliła. Znalazła się w ślepym zaułku! Nie było żadnego ratunku. Słyszała już tylko łaskot swego serca i spokojne kroki zbliżającego się wroga. Jednak ona nie może zawiesc swojej rodzicielki. Szybko rozejrzała się po pułapce bez wyjscia. Może to ja wlasnie odróżniało od wszystkich, ze potrafila w chwili tak beznadziejnej jak ta trzeźwo myśleć. W kącie zauważyła stojacy kontener na smieci. Wyszukała w nim jakis karton, w który włożyła szkatulke. Zaczela upychac karton z cenna rzecza na sam dol kontenera. Kiedy skończyła, uklękła przy nim i zaczela cos na nim pisac małym druczkiem. Potem usiadla w drugim kacie i czekala ze spokojem na zblizajaca się śmierć. Nie bała się jej. Już dawno przygotowywala się na ten dzien, kiedy zejdzie z tego swiata. Choc dobrze wiedziała, że jeszcze na niego wroci. Po paru minutach zza rogu pojawila się ciemna sylwetka. Powoli zbliżała się do dziewczyny. Uśmiechał się. Jednak ona dobrze wiedziała, że nie przyszedł sobie pożartować. To po co przyszedł leżało bezpiecznie w kartonie na dnie kontenera. Nagle ujrzala błysk swiatla i po chwili upadla martwa na ziemie. On zaczal ja dokladnie przeszukiwac. Kiedy stwierdzil, ze dziewczyna nie ma tego co chciał, przeklnal glosno i z calej sily kopnal zwoki lezace przed nim. Nie zauważył, że usta jego ofiary wykrzywily się w uśmieszek podobny do Mony Lisy. Odszedł mruczac grozby w stronę zamordowanej.
Na drugi dzien. Śmieciarze, którzy przyjechali opróżnic kontener, ujrzeli zwłoki młodej dziewczyny. Natychmiast zadzwonili po policje. Wśród komisarzy był niejaki Dawid Ocklam…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
śledź
Papa Smerf.



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:32, 01 Mar 2007    Temat postu:

dalszy ciąg
…Dawid Ocklam, zwykły mieszkaniec Wenecji. Prawie codziennie miał do czynienia ze zbrodniami. Był w końcu komisarzem w policji. Jak zwykle i w tym dniu dostał telefon o morderstwie. Kiedy przyjechał na miejsce, ekpa zajmowała się ustalaniem danych osobistych dziewczyny. Niestety nie miała przy sobie żadnych dokumentów. Jedynym znakiem rozpoznawczym była blizna na policzku. Dawid stwierdził, że oprócz tego znamienia była bardzo ładna. Czarne długie oczy, zgrabny nos, duże brązowe oczy i ciemna karnacja. Na dodatek piękne duże usta. Ocklam miał wrażenie, że się do niego uśmiecha. Nie wiedząc dlaczego, odwzajemnił uśmiech. Zwrócił się do najbliżej stojącego policjanta:
- Ej, Fred, gdzie są ci dwaj śmieciarze?
- Chyba przesłuchuje ich komisarz Maria- odpowiedział nie przerywając pracy.
- Dzięki za wszystko.
Bardzo lubił komisarz Marię. Od paru tygodni starał zaprosić ją do kina. Z marnym skutkiem. Zawsze mu odmawiała. Jednak on się nie poddał. Cecha, którą najbardziej cenił u Marii to spostrzegawczość. Umiała znaleźć szczegół, którego nikt nie zauważył. Była też sprytna i inteligentna. Kiedy do niej podszedł, uśmiechnął się i puścił jej oczko. Odwzajemniła uśmiech i skiwnęła głową na znak, że rozumie o co mu chodzi. Zostawiła na chwilę śmieciarzy i zwróciła się do Ocklama:
- Cześć Dawid. Co cię tu sprowadza?
- Cześć. Nie uwierzysz, ale ta sama sprawa co ciebie- odpowiedział śmiejąc się
- Pewnie jeszcze nie zapoznałeś się ze szczegółami sprawy? Może mam ci je streścić?
- Skoro już tu przyjechałem, to chciałbym wiedzieć dlaczego.
Zaczęła zwięźle tłumaczyć mu istotę rzeczy. Uwielbiał jej głos i sposób mówienia. Tłumaczyła zwięźle i przejrzyście. Tak się wsłuchał, że nawet nie zauważył, kiedy skończyła.
- Czy ty mnie w ogóle słuchałeś, bo mam wrażenie, że nie- wyrwała go z zamyśleń Maria.
- Co? Nie, nie. Słuchałem cię uważnie. Rozmyślam nad sprawą…
- Jasne. Jeśli chodzi o to kino, to nie musisz rozmyślać. I tak z tobą nie pójdę Daw. Zapomnij- skończyła za niego.
- Skąd wiesz, że właśnie o tym myślałem?- zapytał zdziwiony Dawid.
- Intuicja…-uśmiechnęła się tajemniczo.
- No tak…zapomniałem- odpowiedział zmieszany Ocklam.
Powrócili do miejsca zbrodni. Zaczęli rozmawiać z lekarzem. Stwierdził, że nie widzi żadnych oznak pobicia, żadnych ran kłutych ani pchniętych. Nie została też zgwałcona. Ale dopiero po sesji, będzie mógł dać jednoznaczną odpowiedź co spowodowało śmierć. Gdy Dawid zastanawiał się co mogło być przyczyną zgonu, Maria nie wiadomo czemu zaczęła oglądać kontener. Kiedy Ocklam to zobaczył, pomyślał tylko:
„Znowu ta jej cholerna intuicja?”
- Tak, to znowu moja intuicja, Daw. Lepiej spójrz na to- i ruchem ręki zachęciła go do przyjścia. Ten całkowicie zbity z tropu
(Skąd ona wiedziała!)
podszedł do niej.
- Spójrz na to- i wskazała palcem fragment kontenera.
Ten nic nie widząc, zaczął udawać, że wszystko rozumie. Maria spojrzała na nie z wyczekiwaniem:
- I co o tym myślisz?
- Czekaj…O taak…Myślę, że po drugiej stronie będzie inny kolor- i zaczął z drwiną odsuwać kontener.
- To nie jest śmieszne- ani trochę nie przejęła się jego zachowaniem- Lepiej przyjrzyj się dokładnie, to może ujrzysz parę literek, układających się w wyrazy.
Kiedy jeszcze raz spojrzał na miejsce, które niedawno niczym nadzwyczajnym się niewyróżniało, zauważył litery, napisane zapewne przez zabitą przed śmiercią. Jednak co z tego, że widział litery, skoro wyrazy które tworzyły były dla niego niezrozumiale. I tu z pomocą przyszła mu jak zawsze w trudnych sprawach Maria:
- To napisane jest w języku łacińskim. Kiedyś uczyła się tego języka. Zobaczymy czy coś pamiętam, ale dopiero jutro. Na dzisiaj kończymy pracę- uśmiechnęła się i dodała wstając:
- Niech chłopaki zrobią zdjęcia tego napisu i dołączą do dowodów, których tak jest niewiele. Potem niech prześlą mi odbitki na mój faks. Jutro będziecie już wszystko wiedzieli.
Narazie wszystkim!
I skierowała się w stronę swojego samochodu. Dawid dopilnował, aby wszyscy wykonali co do nich należy. Jako ostatni opuścił miejsce zbrodni. Kiedy usiadł za kierownicą powiedział sam do siebie:
- Ta sprawa robi się ciekawa…i odjechał


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
śledź
Papa Smerf.



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:33, 01 Mar 2007    Temat postu:

…Maria Santos otworzyła drzwi swego mieszkania. Lubiła przestrzeń, dlatego jej mieszkanie nie zawierało żadnych ścian działowych. Uwielbiała kontrasty. Jej ulubione połączenie barw to czerń i biel. Takie były kolory ścian, mebli, podłogi…niemal wszystko. Jedynie kaktusy, które kolekcjonowała od dziecka, pozostały zielone. Zdjęła buty i rzuciła się na kanapę. Włączyła telewizor, lecz kiedy zobaczyła, że na wszystkich kanałach mówią o tajemniczej śmierci młodej dziewczyny…wyłączyła go.
- Wystarczy, że zajmuję się to sprawą w pracy- powiedziała i poszła przygotować wodę na relaksującą kąpiel.
Siedziała w wannie jakieś pół godziny, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Wyskoczyła z wanny, ubrała szlafrok i pędem pobiegła do drzwi. Kiedy je otworzyła nikogo za nimi nie było. Wyszła na klatkę. Pusto. Wróciła do wanny. Po chwili znowu usłyszała dzwonek. Tym razem nie ruszyła się z miejsca. Dzwonek jednak dzwonił i dzwonił. Nie mogąc już tego dłużej wytrzymać, wyszła z wanny, ubrała porannik i tym razem spojrzała przez wizjer. Zobaczyła duże brązowe oczy i ciemne włosy. Jej uwagę przykuła blizna na policzku.
- Gdzieś już ją widziałam.- starała sobie przypomnieć gdzie, gdy nagle dziewczyna za drzwiami uśmiechnęła się do niej. Maria oderwała oczy od wizjonera. Była w szoku. Nagle dzwonek ucichł. Spojrzała jeszcze raz. Nikogo nie było. Wyszła na klatkę. Na schodach zobaczyła Dawid. W ręku trzymał kwiaty a drugą żywo gestykulował. Kiedy ją zobaczył, trochę się zmieszał i zdołał tylko wypowiedzieć:
- Cześć…Mario.- schował bukiet i dopowiedział- przyszedłem zobaczyć jak ci idzie…rozwiązywanie łacińskiej zagadki.
Dopiero kiedy do niej podszedł bliżej, zauważył strach w jej oczach.
- Co się stało? Dobrze się czujesz?- spytał zaniepokojony
- Nic…nic…zupełnie- Chyba za dużo myślałam nad tą sprawą. Tak to na pewno wina zmęczenia. A ty po co tu przeszedłeś- zapytała zdziwiona jego widokiem Maria.
- Yyy…Jak już mówiłem przyszedłem zobaczyć jak ci idzie rozwiązywanie zagadki, ale jak widzę świetnie.
- Szczerze mówiąc jeszcze nie zabrałam się do tego tekstu, ale jeżeli te kwiaty są dla mnie to możesz wejść- uśmiechnęła się i wzięła od niego bukiet białych róż. Wiedział bowiem jaką słabość ma ona do tego koloru.
- Przepraszam, że nachodzę cię o 2200 , ale miałem jakąś potrzebę zajrzeć czy w porządku.
Pewnie wyrwałem cię z wanny?
Maria dopiero teraz przypomniała sobie, że jedynym jej okryciem jest szlafrok w krówki. Przeprosiła na chwilkę i szybko ubrała się w czarną sukienkę, podkreślającą jej smukłą sylwetkę.
- Skoro już masz gościa to wyglądaj z klasą- i uśmiechnęła się do lustra.
Kiedy wróciła do pokoju, Dawid aż zaniemówił z zachwytu.
- Pięknie wyglądasz- wykrztusił
- Dzięki. Następnym razem jakbyś chciał wpaść o tej porze to najpierw zadzwoń i upewnij się czy czasem nie siedzę w wannie- odpowiedziała.
- Zapamiętam.
Nalała białego wina i szybko przygotowała jakieś przekąski. Dobrze jej się rozmawiało z Dawidem, ale wolała kontrolować bieg wydarzeń. Choć dobrze wiedziała, co myśli w każdej chwili. Potrafiła czytać w myślach. Jednak nic mu o tym nie powiedziała. Podziwiała w nim wytrwałość i zaciekłość w dążeniu do celu. Dochodziła 2300. Czas było się rozstać, choć z jakiś powodów wolała, aby został u niej na noc. Jednak skończyło się na odprowadzeniu go do drzwi. Zamknęła wszystkie zamki. Spojrzała przez wizjoner. Widziała Dawida stojącego jeszcze parę minut. W końcu zszedł na dół. Posprzątała talerze i szklanki. Rozebrała się i ubrała piżamę. Położyła się do łóżka. Jednak nie mogła zasnąć. Zrobiła sobie herbatę. Usiadła w kuchni i zaczęła myśleć nad słowami z kontenera. Nagle zrobiło jej się zimno. Okno było zamknięte. Czuła, że w mieszkaniu przebywa ktoś jeszcze…
- Dawid…Dawid to ty?- zaczęła wołać. Nikt jej jednak nie odpowiedział.
Wyszła na klatkę. Chciał zejść na parter do swojej przyjaciółki. Była na drugim piętrze, gdy poczuła jak coś w nią wchodzi. Lodowate zimno ogarnęło jej całe ciało. Krzyknęła. Głos rozszedł po czterech ścianach. Jednak mieszkańcy niczego nie usłyszeli…albo nie chcieli słyszeć. Maria Santos nieprzytomna upadła na posadzkę. Gdyby nie kot, który uciekł pani Kapel, pewnie nie dożyłaby jutra…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
śledź
Papa Smerf.



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:33, 01 Mar 2007    Temat postu:

Obudziła się w szpitalu. Nie pamiętała nic, co miało miejsce wczoraj. Zobaczyła doktora, który sprawdzał jej kartę.
-Przepraszam, co ja tu robię?- zapytała cicho
-Wczoraj pani sąsiadka zauważyła panią leżącą ledwie żywą na klatce. Musiała pani zasłabnąć i uderzyć o ścianę głową. Ma pani wielkiego guza na czole.
- Dziękuje panie doktorze- uśmiechnęła się i dotknęła guza. Był wielki. Kiedy lekarz odszedł próbowała wstać. Nic z tego. Za bardzo bolała ją głowa. Przy najmniejszym ruchu ból stawał się nie do zniesienia. Zaprzestała wysiłków i bezwładnie opadła na poduszkę. Już miała się obrócić na bok, gdy zobaczyła , że w drzwiach ktoś stoi.
- Pan doktor do mnie?- spytała, nie mogąc rozróżnić twarzy. Dopiero, gdy jej odpowiedział rozpoznała go.
- Trzeba cię było nie zostawiać samej wczoraj. Ledwo wyszedłem, a ty już rozbijasz sobie głowę na klatce- i pocałował ją czule w czoło.
- W końcu jakaś znajoma twarz. Ty u mnie wczoraj byłeś?- spytała zdziwiona.
Dawid zaśmiał się głośno.
- Byłem sprawdzić jak ci szło rozwiązywanie łaciny, wypiliśmy butelkę białego wina i przegadaliśmy półtorej godziny. A potem to już nie wiem, czego szukałaś na 2 piętrze.
- Zawiodę cię, ale sama nie wiem. Mam nadzieję, że mnie stąd szybko wypuszczą. Trochę mi brakuje policyjnego tempa.
- jesteś dopiero tu od paru godzin. Ja się cieszę, że mogłem chociaż na chwilkę wyrwać się z roboty. Pamiętasz tę dziewczynę, którą znaleźliśmy przy kontenerze?
- Po dokładnych sesjach zwłok, lekarz stwierdził, że nie ma żadnych narządów wewnętrznych, oprócz mózgu. Coś musiało ją wypalić od środka.
- ale jak to możliwe. Przecież jeżeli wypaliło ją w środku, to dlaczego ciało i mózg zostały nienaruszone?- spytała Maria pełna niedowierzeń.
- Tego właśnie nie wiemy. Nikt nie jest w stanie tego wytłumaczyć.
- Jesteście pewni, że jej narządy spłonęły? Może ktoś je wyciął.
- Jeżeli nawet tak było to ten ktoś kto to zrobił był cholernie dobry. Nie pozostawił nawet najmniejszego nacięcia na ciele. Chyba, że zrobił to za pomocą telekinezy…
Na tym rozmowa się zakończyła. Dawid musiał wracać do pracy, a ona musiała odpocząć. Jednak nie miała spokojnego snu. Śniła się jej dziewczyna z blizną na policzku, która kazała jej odczytać napis na kontenerze. Obudziła się. To był tylko sen…uspokajała samą siebie. Jednak w głębi czuła, że to coś więcej. więcej nagle przypomniała sobie wszystko co robiła wczoraj.
- Ta dziewczyna była u mnie. Stała pod drzwiami, a później znikła. Czy, aby na pewno? Teraz poczuła jakby coś siedziało w jej ciele i śmiało się z niej. Próbowała się uspokoić i nie myśleć o tym co działo się wczoraj. wczoraj nagle znowu to samo uczucie co wtedy na drugim piętrze.
- To była ona. To ona…! Doktorze!!!…-krzyknęła, ale było już za późno. Opadła na łóżko, niezdolna się poruszyć ani nic powiedzieć…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
śledź
Papa Smerf.



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:34, 01 Mar 2007    Temat postu:

…Dawid szedł ulicą nie zdając sobie sprawy, że Maria znów leżała nieprzytomna na szpitalnym łóżku. Myślał o sprawie, którą razem z nią prowadził. Ta wydawała mu się inna, bardziej złożona niż dotychczasowe. Jeszcze raz zebrał wszystkie fakty, o których wiedział:
-Zabita młoda dziewczyna, nie ma żadnych śladów krwi, żadnej choćby najmniejszej rany, dziwny napis na kontenerze kontenerze języku łacińskim, żadnych świadków zdarzenia. Jednak największą zagadką była pusta przestrzeń w ciele dziewczyny, żadnych organów wewnętrznych.
Nic z tego nie rozumiał. Skierował się do biblioteki. Kiedy się w niej znalazł poprosił o książkę z informacjami na temat zjawisk paranormalnych. Po dwóch godzinach znał już chyba wszystkie zdolności. Jego głowę wypełniały wiadomości o telepatii, telekinezie(psychokinezie), jasnowidztwa, prekognicji i podróżach astralnych. Był nawet artykuł o UFO. Najbardziej wpadła mu w pamięć pirokineza. Dopiero teraz dowiedział się, że istnieją ludzie, którzy nie potrzebują zapałek czy zapalniczek. Sami są jak żywe zapałki. Nie tylko mogą wzniecać ogień samą myślą o nim, ale zdarzały się przypadki, że podpalali samych siebie. Jednak nie było przypadku, żeby osoba spaliła sobie wnętrzności. Przynajmniej nie w tej książce. Kiedy wychodził z biblioteki, zadzwonił jego służbowy telefon. Odebrał za drugim sygnałem:
- Dawid Ocklam przy telefonie, słucham.
- Cześć Daw, tu Mark. To ty prowadzisz tę sprawę pustelnicy?
Na dźwięk kryptonimu sprawy uśmiechnął się lekko. Uwielbiał te nazwy. Trafiały w samo sedno sprawy.
- Tak ja. Coś się stało?
- Jest coś co powinieneś zobaczyć na własne oczy. Przyjeżdżaj do laboratorium…
Rozłączył się. Ocklam zastanawiał się co takiego może być w laboratorium. Już wkrótce miał się przekonać. Wsiadł do samochodu i ruszuł…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
śledź
Papa Smerf.



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:34, 01 Mar 2007    Temat postu:

…Kiedy zjawił się na miejscu, przez głowę przelatywały mu różne myśli. Nie zdziwiłby się jakby mu powiedziano, że zwłoki dziewczyny wyszły się przewietrzyć i dotąd nie wróciły. Jednak jego przypuszczenia się nie sprawdziły. Nie tym razem. W drzwiach przywitał go Mark. Szybkim krokiem skierowali się do sali, w której znajdowała się ona. Mark milczał przez całą drogę, nic nie wyjaśniał. Dawid nie śmiał pytać. Jego życie składało się z 1/2 z zagadek. Jednak wolał sam je rozwiązać, zobaczyć na własne oczy. Kiedy zapalili światła, ujrzał znajomą, bladą twarz. „A więc nigdzie nie uciekłaś. Co tym razem dla mnie przygotowałaś?”- myślał Dawid. Mark pochylił się nad ciałem i wskazywał na lewo bok szyi. Dawid zobaczył tam tatuaż. Przedstawiał on salamandrę z liną na szyi. Ocklam popatrzył dziwnie na swojego kolegę.
- I tylko po to mnie tu wzywałeś. Chciałeś mi pokazać ten tatuaż. Jeśli myślałeś, że uda ci się mnie na taki namówić to porzuć nadzieję.
- Nic nie rozumiesz. Kiedy ją znaleźliśmy miała tylko wytatuowaną salamandrę. Do wczoraj lini, którą widzisz na szyi zwierzęcia i obok niego nie było. Wiesz może coś na ten temat?
- Zanim mi o tym nie powiedziałeś nic nie wiedziałem. Chyba nikt z naszych nie zabawił się w tatuaża. Tym bardziej mogę wykluczyć, że sama wyszła zrobić sobie dziarę. dziurę spojrzeli na nieruchomą twarz. „W co ty z nami grasz?”- spytał w myślach Daw. Chwilę stali w ciszy, kiedy odezwał się Mark:
- A zapomniałem ci przekazać, że jutro masz dzień wolny.
- Naprawdę? A z jakiej to przyczyny?
- Miej to za spóźniony prezent gwiazdkowy.
Dawid uśmiechnął się, pożegnał z Markiem i pojechał do domu. Już wiedział co będzie robił jutro. Pogada z Marią na temat tekstu z kontenera, a może uda się ją namówić na mały wypad do kina? Był w świetnym nastroju, choć nadal nie dawała mu spokoju dziewczyna z salamandrą.
- I tal cię rozgryzę. Możesz mi dawać te swoje zagadki, w końcu i tak cię złamie. Jeszcze żaden trup ze mną nie wygrał i nie mam zamiaru zmieniać tego przez głupią pustelnicę- powiedział na głos. Kiedy wszedł do domu, pierwsze kroki skierował do lodówki. Wyjął z niej piwo i usiadł przed telewizorem. Jak cudowny napojem wydaje się chłodne piwo po ciężkim dniu. Gdy skończył się film, rozebrał się i rozłożył się na łóżku. Nie minęło pięć minut kiedy dopadł go sen…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
śledź
Papa Smerf.



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:34, 01 Mar 2007    Temat postu:

…Wstał o 10.00 i zjadł śniadanie. Chciał już od rana iść do Marii, ale stwierdził, że pójdzie do niej w porze lunchu. A do tego czasu postanowił, że uda się na miejsce zbrodni. Właściwie nie wiedział po co tam pójdzie, ale z braku lepszego pomysłu…Kiedy się tam znalazł, niczego szczególnego nie znalazł. Zresztą niczego takiego się nie spodziewał. Jednak coś mu nie pasowało…Nagle usłyszał za sobą szelest. Odwrócił się. Na końcu uliczki zauważył znikającą postać. To była…Maria. Pomyślał najpierw, że to złudzenie. Jednak Dawid tak łatwo nie poddawał się pierwszej myśli. Ruszył w kierunku swojego samochodu i skierował się w stronę szpitala. Przez całą drogę mózg dawał mu do zrozumienia, że to nie była ona. Jednak miał jeszcze instynkt. A ten podpowiadał mu, że ma sprawdzić czy Maria jest w szpitalu. Gdy dojechał na miejsce z tupetem pchnął drzwi i podszedł do recepcji. Tam „miła” pani powiedziała mu, że dziś rano Maria Santos została wypisana. „A jednak instynkt znów był górą”- pomyślał. Teraz ruszył w kierunku bloku, w którym mieszkała jego koleżanka. Zastał ją w domu robiącą obiad. Zaprosiła go do środka. Była blada i szczuplejsza. Jej spaghetti smakowało wyśmienicie. Nie wiedział, że ta intelektualistka potrafi tak wspaniale gotować. Pomógł jej posprzątać ze stołu i miał zamiar zapytać się czy była dziś w zaułku pustelnicy, ale ona była pierwsza:
- Po co byłeś na miejscu zbrodni?
Dawid trochę zaskoczony odpowiedział:
- Sam nie wiem. Chciałem się przejść…
- Czy coś nowego odkryłeś?- przerwała mu.
- Nic ciekawego. W sumie to nic nie zauważyłem nowego. A coś się stało?- spytał coraz bardziej zdziwiony jej zachowaniem Dawid.
- Nie nic…Tak się pytam…Ciekawość.- odpowiedziała Maria z lekkim wahaniem,
Dawid zbyt dobrze ją znał, żeby dać się nabrać na tę odpowiedź.
- Jest coś, o czym powinienem wiedzieć?- spytał
- Tak, ale…- i tu urwała. Wyszła z pokoju. Wróciła z kartką i…zupełnie odmieniona. Znów była tą żywą, pochłoniętą pracą komisarz Marią jaką znał na co dzień. „Skąd taka szybka zmiana?”- zastanawiał się.
- Powinieneś znać w końcu tłumaczenie tego tekstu z kontenera- uśmiechnęła się i podała mu kartkę.
- Taak…Właśnie po to tu wpadłem- odpowiedział kompletnie zagubiony. Tak naprawdę przyszedł się dowiedzieć czy to ją dzisiaj widział, ale po co jej to mówić. I tak pewnie wiedziała, jaka jest prawdziwa przyczyna jego pobytu u niej. Wziął od niej kartkę. Napisany był na niej tekst z kontenera, a pod spodem tłumaczenie. Przeczytał je w myślach.
„myślach kontenerze kontenerze wśród rzeczy niepotrzebnych znajdziesz czarną skrzynkę. Wyciągnij ją i ukryj przed światem”.
Te dwa zdania rozjaśniły mu w głowie.
- To po to tam poszłaś. Po tę skrzynkę, ale mnie zobaczyłaś i jej nie wzięłaś. Po co ci ona?- spytał
-To nie ja chciałam tę skrzynkę tylko ona…-odpowiedziała Maria prawie niesłyszalnym głosem.
-Jaka ona?
- To nie twoja sprawa…nie mieszaj się do tego…jeśli chcesz ocalić skórę.
- Mylisz się. To jest moja sprawa, a raczej nasza. Przypominam ci, że ten tekst napisała ta dziewczyna, której sprawę masz ty i ja. Więc ta skrzynka jest dowodem rzeczowym. Pokazywałaś już komuś te tłumaczenie?
- Nie.
- To w takim razie ja pokaże skoro ty nie możesz przesłać tego nawet faksem.
- Nie!- krzyknęła Maria i szybkim ruchem wyrwała mu kartkę z rąk.
- A co ty chodzi?- spytał Dawid
- Nie możesz tego pokazać nikomu. To nie jest już sprawa policji…
- To kogo to jest sprawa?
- Nieważne…Chyba musisz już iść, prawda?- i otworzyła mu drzwi
- Nie wiem w co ty się bawisz, ale mam nadzieję, że wiesz co robisz- powiedział wychodząc z mieszkania.
- Dzięki, że przyszedłeś- i zamknęła za nim drzwi.
Dawid jeszcze przez chwilę stał na klatce i zastanawiał się czy nie wejść i nie porozmawiać z nią poważniej. Jednak zdecydował, że nie wejdzie, ale będzie na nią uważał. Z Marią było coś nie tak i on dowie się co jest przyczyną jako pierwszy. Zszedł na dół i wsiadł do swojego samochodu. Odpalił i pojechał tam, gdzie teraz powinien być. W ciepłym domu…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Opowiadań Fantastych Strona Główna -> Wracaj na Ziemię Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

Elveron phpBB theme/template by Ulf Frisk and Michael Schaeffer
Copyright Š Ulf Frisk, Michael Schaeffer 2004


Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin